Biskupi Zimbabwe wezwali władze do natychmiastowego zaprzestania przemocy wobec mieszkańców
slumsów i sprzedawców ulicznych. Pod koniec maja administracja prezydenta Mugabe rozpoczęła
akcję przywracania porządku oraz walki z czarnym rynkiem i nielegalnym osadnictwem.
W niektórych miejscach specjalne siły policji doprowadziły do zamieszek, atakując
pokojowo nastawionych ludzi. „Stosowanie przemocy przez władze jest najbardziej niepokojącym
zjawiskiem w naszym kraju” - stwierdził episkopat Zimbabwe. Potępiono stosowanie zbiorowej
odpowiedzialności w imię zwalczania przestępstw.
Biskupi przypominają,
że rząd w ciągu minionych lat zachęcał do rozwoju sektora nieformalnego. Niektóre
jego struktury posiadały rejestrację i regularnie płaciły podatki. Co więcej, policyjna
operacja prowadzona jest w okresie, kiedy na południu Afryki nadchodzi zima.„Działania
władz są poważnym przestępstwem wobec najuboższych i bezbronnych obywateli Zimbabwe,
którzy i tak muszą znosić wiele trudności” - czytamy w opublikowanej w Harare deklaracji
episkopatu.
W Zimbabwe panuje głęboki kryzys gospodarczy, chronicznie
brakuje żywności, paliwa i dewiz. W kraju galopuje inflacja, narasta bezrobocie. Zdaniem
opozycji przeprowadzana obecnie akcja policyjna stanowi zemstę administracji prezydenta
Roberta Mugabe na przeciwnikach politycznych, którzy zarzucają mu sfałszowanie marcowych
wyborów. W ramach protestu opozycja zorganizowała mający się dziś zakończyć dwudniowy
strajk generalny. Według szacunków ONZ podanych przez agencję FIDES, rządowa akcja
przywracania porządku w Zimbabwe pozbawiła dachu nad głową ponad 200 tysięcy ludzi,
z których ponad 30 tys. aresztowano.