Komunistyczny rząd Chin zaprzecza jakoby miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem biskupa
Shi Enxianga. Jak przypomniała agencja Asianews, od czterech lat nie ma o nim żadnych
wiadomości. Wierni Kościoła katakumbowego obawiają się, że podzielił on los innych
duchownych, którzy zmarli w więzieniu lub obozie reedukacyjnym. Od sześciu lat nie
ma też wiadomości o księdzu Liu Deli. Także w tym przypadku władze twierdzą, że nic
nie wiedzą o jego losie.
W marcu bieżącego roku chrześcijanie Chin i Europy
zaapelowali do Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, które jest
najwyższym organem władzy w tym kraju, o uwolnienie biskupów i księży przebywających
w więzieniach i obozach pracy oraz o poszanowanie wolności religijnej w Chinach. Apel
ten pozostał bez odzewu. Wtedy też opublikowano listę aresztowanych duchownych. Nie
znalazły się jednak na niej nazwiska biskupa Enxianga i księdza Deli. Stało się tak,
ponieważ rząd w Pekinie od początku twierdzi, iż nie ma nic wspólnego ze zniknięciem
tych dwóch duchownych.
Świadkowie twierdzą jednak coś zupełnie przeciwnego.
Biskupa Enxiang aresztowano w domu jego siostrzenicy i wywieziono w nieznanym kierunku.
Natomiast księdza Deli aresztowano podczas spotkania z władzami, na które został pilnie
wezwany.
Obecnie w Chinach nie jest znany los przynajmniej 18 biskupów i
20 księży należących do wiernego Stolicy Apostolskiej Kościoła katakumbowego.