Rano w bazylice watykańskiej odbyła się uroczysta Eucharystia „pro eligendo Romano
Pontifice”, czyli w intencji wyboru nowego papieża. Mszy odprawianej po łacinie przewodniczył
dziekan kolegium kardynalskiego, Joseph Ratzinger. Uczestniczyli w niej kardynałowie,
biskupi i kapłani z całego świata oraz tysiące wiernych. Bogu zawierzono wybór nowego
papieża: Wiekuisty Pasterzu, Ty nieustannie opiekujesz się Twoim ludem i nim kierujesz,
daj Kościołowi papieża, który będzie się Tobie podobał przez święte życie i poprowadzi
nas drogą zbawienia.
Błagajmy Boga, by po wielkim darze, jakim był papież
Jan Paweł II dał Kościołowi pasterza według swego serca - tym wezwaniem kardynał Joseph
Ratzinger zakończył homilię. Nawiązując do czytań mszalnych podkreślił, że w dzisiejszym
świecie ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu. Nie uznaje ona niczego za pewnik,
a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki. Kardynał przypomniał,
że tylko Chrystus jest wyznacznikiem prawdziwego humanizmu.
Iluż powiewów
nauki zaznaliśmy w ostatnich dziesięcioleciach, iluż ideologicznych prądów, iluż sposobów
myślenia… - mówił kard. Ratzinger podkreślając, że łódeczka myśli wielu chrześcijan
była nierzadko huśtana przez te fale – miotana z jednej skrajności w drugą: od marksizmu
do liberalizmu aż po libertynizm; od kolektywizmu do radykalnego indywidualizmu; od
ateizmu do niejasnego mistycyzmu religijnego; od agnostycyzmu po synkretyzm i tak
dalej. Każdego dnia rodzą się nowe sekty i urzeczywistnia się to, co święty Paweł
nazywa „oszustwem ze strony ludzi i przebiegłością w sprowadzaniu na manowce fałszu”.
Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane
jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na „każdy powiew
nauki”, zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. My natomiast mamy inną
miarę wielkości: Syna Bożego, prawdziwego człowieka. To on jest wyznacznikiem prawdziwego
humanizmu.
Kardynał Ratzinger podkreślił, że dojrzała wiara nie idzie z
prądem mód i nowinek, ale jest głęboko zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem. Przypomniał,
że do wiary trzeba dorastać, ale tylko ona daje wiernym kryterium rozeznania prawdy
i fałszu, odróżnienia ziarna od plew.
Każdy chciałby pozostawić po sobie
trwały ślad. A co pozostaje – pytał dziekan kolegium kardynalskiego. Na pewno nie
pieniądz. Także nie ostoją się budowle ani książki. Po pewnym, dłuższym lub krótszym
czasie to wszystko zniknie. Jedyne, co pozostanie na wieki to dusza ludzka, człowiek
stworzony przez Boga dla wieczności. A zatem owocem, który trwa jest to, co zasialiśmy
w ludzkich duszach – miłość, poznanie; gest zdolny dotknąć serca, słowo, które wzbudza
w duszy Bożą radość. A zatem chodźmy i błagalny Pana, aby pomógł nam przynieść owoc,
trwały owoc. Tylko w ten sposób ziemia może zostać odmieniona, z padołu łez stać się
Bożym ogrodem.
Podczas mszy modlono się o spokój duszy Jana Pawła II. Bogu
powierzono także uczestników konklawe. Prosimy Cię Boże za kardynałów, którzy mają
wybrać Biskupa Rzymu, aby oświeceni łaską Ducha Świętego wskazali godnego ojca i pasterza
Kościoła, który wszystkie siły odda na służbę ludowi Bożemu.