W Korei Północnej trwają prześladowania ze względów religijnych – twierdzi Komisja
Kongresu Stanów Zjednoczonych do spraw Monitorowania Wolności Religijnej w Świecie.
Jej
przedstawiciele zebrali zeznania
uciekinierów, którym udało się poprzez Chiny dotrzeć do Korei Południowej. Według
ich relacji zarówno chrześcijanie jak i buddyści poddawani są presji, aby zaniechali
uczestnictwa w nabożeństwach. Żadna z 30 zeznających
osób nie widziała w Korei Północnej jakiegokolwiek kościoła czy świątyni buddyjskiej.
W tym komunistycznym kraju praktykowanie wiary jest zakazane i nadal obowiązuje marksistowsko-leninowskie
pojmowanie religii jako „opium dla ludu”. Według informacji Komisji osoby, które próbują
wyznawać swą wiarę skazywane są na dożywotnią pracę w obozach karnych, bez jakiegokolwiek
wyroku sądowego.
Amerykańska Komisja Monitorowania Wolności Religijnej w Świecie ma nadzieję, że sytuacja
w Korei Północnej zostanie poruszona w trakcie odbywających się obecnie obrad Komisji
Praw Człowieka ONZ w Genewie. Według podawanych oficjalnie przez władze północnokoreańskie
danych
w kraju tym istnieją dwa kościoły protestanckie i jeden katolicki. Czwarty – prawosławna
cerkiew fundowana przez Rosję – jest w trakcie budowy. Wszystkie znajdują się w stolicy
kraju – Phenianie, służąc głównie mieszkającym tam cudzoziemcom. Liczba chrześcijan
jest szacowana na około 27 tys., buddystów 10 tys., natomiast 15 tys. należy do synkretycznej
sekty Niebiańskiej Drogi – Czondogjo.
Według tej statystyki, ludzie wierzący stanowiliby około ¼ procent społeczeństwa Korei
Północnej. Oficjalną doktryną tego kraju jest filozofia Dżucze autorstwa komunistycznego
dyktatora Kim Ir-Sena i jego syna Kim Dzongila. Opiera
się na marksizmie, ale obydwaj dyktatorzy pretendują do roli pół-bogów. Co tydzień
odbywają się obowiązkowe spotkania Dżucze, nawet w najmniejszych wioskach – wynika
z informacji uzyskanych przez Amerykańską Komisję do spraw Monitorowania Wolności
Religijnej w Świecie.