2004-09-19 16:00:41

Kard. Cottier o przebaczeniu terrorystom


W obliczu okrutnych zbrodni po pytaniu „dlaczego?” pojawia się dylemat przebaczenia sprawcom. Teolog Domu Papieskiego zaznacza, że przebaczenie nie jest jednoznaczne z aprobatą, tolerancją, czy pobłażaniem. Przebaczenie zakłada żal za grzechy. Co to znaczy przebaczyć terrorystom? Kardynała Georgesa Cottier poprosiliśmy o komentarz po wydarzeniach w Biesłanie.


Kard. Cottier: Z politycznego punktu widzenia tego, co się stało nie można wybaczyć, czy też zbagatelizować. Wprost przeciwnie: ludzka sprawiedliwość musi dojść do głosu, sprawcy zamachu powinni być schwytani, osądzeni. Wymiar sprawiedliwości musi wypełnić swoje zadanie: to znaczy ukarać winnych. Z kolei, kiedy mówimy o Bożym przebaczeniu powinniśmy pamiętać, że Boże Miłosierdzie jest nieskończone. Jednak także ono zakłada, że grzesznik sam poprosi Boga o przebaczenie, że wyrazi żal, skruchę. To, że terroryści są muzułmanami nic w tym względzie nie zmienia. Również w ich serca wpisane jest prawo naturalne. To właśnie ono pozwala terrorystom zrozumieć, że to, czego dokonali w Biesłanie jest straszliwą zbrodnią.


Każdy z nas może się zbawić, jeśli, jak mówi Sobór Watykański II, idzie za głosem swego sumienia. Jeżeli terroryści chcą przebaczenia muszą uznać ogrom zła, jakiego się dopuścili. Wydaje mi się jednak, że ludzie ci zostali poddani psychologicznej manipulacji. Sam akt, którego się dopuścili jest straszny, jednak może, z pewnego punktu widzenia, nie tylko oni do końca są odpowiedzialni za tę tragedię. Śledząc wydarzenia w Rosji mam co do tego pewne wątpliwości. Mówimy przecież o mordzie dokonanym na niewinnych dzieciach. Jest to rzecz tak straszna, że zdrowi, normalni ludzie nigdy by się tego nie dopuścili. Akt terrorystyczny należy zdecydowanie potępić. Trzeba się jednak zapytać czy stoją za nim tylko terroryści i jaką naprawdę rolę odegrały rosyjskie służby bezpieczeństwa. Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, słyszę jednak zbyt wiele głosów krytyki pod adresem oddziałów antyterrorystycznych...


Musimy być blisko ofiar, pomóc im w tych chwilach, które stanowią dla nich ciężką próbę. Chrześcijanie muszą być świadkami nadziei. Nadzieja jest jedną z cnót teologicznych. Jest też darem Boga, który zapewnia, że nawet w obliczu największych zbrodni dokonywanych przez człowieka nigdy nie zabraknie Bożego Miłosierdzia. Jeśli istnieje Boża Opatrzność, dobro zawsze może zwyciężyć nad złem. Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej musimy ufać.

Nie oznacza to, że mamy biernie przyglądać się działaniom terrorystów na płaszczyźnie międzynarodowej. Kardynał Renato Martino nazwał walkę z terroryzmem czwartą wojną światową. Musimy walczyć z wszelką przemocą mając w sercu nadzieję, że dobro zwycięży nad złem. Przerażające byłoby przekonanie, że zwyciężą terroryści, że nadzieja przegra, że to co nas czeka to tylko beznadzieja. Chrześcijanin to człowiek nadziei.


Notowała: B. Zajączkowska







All the contents on this site are copyrighted ©.