2004-07-28 18:05:16

60. lat Powstania Warszawskiego. List Prymasa Polski


Rozpoczynają się obchody 60. rocznicy Powstania Warszawskiego.

28 lipca do Warszawy przybyły ze Stanów Zjednoczonych prochy gen. Antoniego Chruściela „Montera” i jego żony. W piątek mszy św. żałobnej w intencji dowódcy Powstania przewodniczyć będzie arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.
Z okazji rocznicy kardynał Józef Glemp wydał list pasterski zatytułowany "Owoce dojrzewają później". „Naród musi zachować pamięć o dziejach, a na straży tej pamięci chce stać Kościół” – czytamy w liście. "Wspominając Powstanie Warszawskie, myślimy nie tylko o klęsce, ale także o wspaniałych świadectwach jedności i miłości bliźniego, o ufnej modlitwie, która krzepiła zalęknione serca" – przypomina metropolita warszawski.

31 lipca i 1 sierpnia uroczystościom kościelnym będzie przewodniczył Prymas Polski.


List Prymasa Polski na 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego

Owoce dojrzewają później


Umiłowani, Bracia i Siostry!


Dnia 1 sierpnia będziemy obchodzić 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Ciężko jest wspominać czasy klęski, niepowodzeń i cierpień. Obok uroczystości wojskowych i cywilnych, chcemy pamięć strasznych walk w Warszawie przeżyć przed obliczem Pana, na modlitwie i rozważaniu obecności Boga w naszych dziejach.


Jakie jest przesłanie Powstania Warszawskiego dla pokoleń, które nie zaznały walki i zniszczenia Stolicy? Myślę, że najpierw trzeba poznać minimum historycznej prawdy o tragicznej sytuacji Polski w roku 1944, następnie zastanowić się, o czym chciał nas Bóg pouczyć, dopuszczając krwawe zmagania, a na koniec, modląc się za ofiary powstania, prosić Boga, by Polska nie musiała więcej przelewać krwi za swoją wolność.


1. Tragiczna sytuacja Polski w roku 1944

Można powiedzieć, że paradoksalnie Warszawa zginęła z rąk słabnącego wroga, w tym samym czasie, gdy dobijały go dwa zwycięskie mocarstwa: Związek Radziecki i Alianci. W rzeczy samej druga wojna światowa to starcie się dwóch bezbożnych ideologii, których przedstawiciele, Hitler i Stalin, każdy z osobna, chcieli niepodzielnie panować nad światem. Do walki włączyli się Alianci, podejmując wojnę z Hitlerem. Stalin nie lubił Polski, a zwłaszcza Armii Krajowej, i jakby kontynuując mordy katyńskie, postanowił zniszczyć Warszawę rękami Hitlera. Tak można by w prostym szkicu określić miejsce Warszawy w toczącej się wojnie. Politycy w Londynie scedowali decyzję o wybuchu powstania na Delegaturę Rządu w Warszawie. Przywódcy powstania mogli mieć uzasadnioną nadzieję na wyzwolenie Warszawy przez podjęcie działań zbrojnych. Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy, a Radio Moskwa nawoływało Polaków do powstania. Były obietnice dostarczania broni z Londynu do Warszawy. Wreszcie parcie polskiego żołnierza oraz opinii publicznej do podjęcia akcji zbrojnej stawało się niesłychanie naglące. Któż mógł mądrze i skutecznie doradzić? Decyzja o podjęciu powstania była podobna do decyzji, którą odmówiono Niemcom poprowadzenia "korytarza" przez Pomorze do Prus Wschodnich.


Pierwsze dni powstania były pomyślne. Polacy opanowali główne dzielnice miasta. Po piątym dniu walk Niemcy, ściągnąwszy duże siły militarne, przystąpili do systematycznego likwidowania powstania. Na nic zdał się bohaterski opór. Po 63 dniach walki nastąpiła kapitulacja. Pozostałą przy życiu ludność Niemcy wypędzili do obozu w Pruszkowie lub wywieźli do Niemiec, a miasto zbombardowali, pozostawiając jedno wielkie rumowisko. Przypominają się słowa Jezusa skierowane do ucznia: "Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony" (Mk 13, 2). Po stronie walczących zginęło ponad 17 tysięcy Polaków, a ludności cywilnej wymordowano około 150 tysięcy. Największe rzezie miały miejsce na Woli. Oto przypomnienie podstawowych faktów o powstaniu.

2. O czym nas uczy Powstanie Warszawskie?

My, Polacy, zachowujemy w pamięci powstania narodowe i bunty społeczne, walkę o wolność i sprawiedliwość, poczynając od Insurekcji Kościuszkowskiej, a na buncie górników kopalni "Wujek" kończąc. We wszystkich zrywach walczący mieli odniesienie do Boga. Większość z nich zakończyła się bolesnym niepowodzeniem. Dlaczego więc je wspominamy? Wspominamy nie dla rozdrapywania ran, ale dla lepszego poznania siebie. Przyznajemy, że wiele grzeszyliśmy - "myśmy Ci wiele zadali ran", śpiewamy w pieśni - dlatego Bóg chłostał i karcił nas dla naprawy życia. Utrata najbliższych, wygnanie, rabunek mienia, upokorzenie - to wszystko dawało ból, ale i hart ducha, sięgający bohaterstwa.

Naród jednak musi zachować pamięć o dziejach, a na straży tej pamięci chce stać Kościół. Wspominając Powstanie Warszawskie, myślimy nie tylko o klęsce, ale także o wspaniałych świadectwach jedności i miłości bliźniego, o ufnej modlitwie, która krzepiła zalęknione serca. Żołnierze Armii Krajowej i innych formacji z troską patrzą, czy pokolenie współczesnej młodzieży przejmie ideały ofiarnej miłości do Ojczyzny. Chciałbym zapewnić, że nowe pokolenie, mimo pozornej obojętności, jest wierne ojcom, bowiem miłość Ojczyzny i wolności, jako cecha nabyta w doświadczeniach pokoleń, osadzona jest jakby w genach narodu. Naturalnie, są także niechlubne wyjątki.

Niektórzy mówią, że powstanie było niepotrzebne. Tak sądzą ci, co nie wniknęli w istotę tragicznego wydarzenia. Na temat sensu powstania będą prowadzone spory bez rozstrzygnięcia, w zależności od przyjętego kryterium. Niewątpliwie, od strony militarnej i dyplomatycznej były błędy. Chciałbym wszakże, abyśmy na to wydarzenie spojrzeli oczyma wiary. Złożyliśmy jako naród wielką ofiarę, wiele niezasłużonych cierpień poniosły jednostki, zniszczony został dorobek całych pokoleń - składając to wszystko na ołtarzu Bożego Przymierza i ołtarzu Ojczyzny, podejmujemy dalej zadania nakreślone nam przez Opatrzność.

3. Ofiary Powstania Warszawskiego dla naszego odrodzenia

Powstanie Warszawskie było jakby nasączone wiarą i modlitwą, dlatego też poniesione ofiary możemy złożyć Bogu jako wielką daninę. Przykładem niech będzie wspomnienie o Kapelanie Naczelnym Sił Zbrojnych w Kraju, księdzu Tadeuszu Jachimowskim. Spowiadał on wiernych przy ulicy Elektoralnej. Sakramentalna spowiedź była w obliczu grożącej każdemu śmierci tak ważna, że kapłan stawiał ją wyżej niż ostrzeżenia o zbliżającym się natarciu. Rzeczywiście, niebawem przyszły oddziały żołnierzy niemieckich i wszystkich popędzono obok kościoła na Chłodnej ku Woli. Kapłan zdążył zabrać bursę z Najświętszym Sakramentem. Na jednym z podwórek całą grupę rozstrzelano, potem polano benzyną i spalono. To jeden z wielu wypadków. Ze strzępów wspomnień nie da się odtworzyć całej tragedii. W każdym piwnicznym schronie modlono się, a kapłani nad mogiłami odprawiali Msze święte.

Powraca pytanie, po co to wszystko? Historycy mówią, że gdyby nie ów czyn zbrojny, Związek Radziecki zająłby polskie ziemie wschodnie, a okrojoną Polskę, bez ziem zachodnich i północnych, włączył jako jedną z republik do Kraju Rad. My możemy dalej stwierdzić, że z ofiary powstania rodziła się Wielka Nowenna i Tysiąclecie Chrztu Polski. Z tych korzeni rodziła się "Solidarność", a od ołtarza polskiego na Stolicę Piotrową wstąpił Karol Wojtyła - Jan Paweł II. To on dzisiaj woła do świata o braterstwo, o sprawiedliwość i o pokój. Jakże daleko więc rozchodzą się fale ofiary powstania! To, co nieprzewidywalne dla ludzi, odsłania się jako litościwy plan Bożej Opatrzności. Bóg daje nam okazję do moralnego odrodzenia. Posłuchajmy rady świętego Pawła: "co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, [a] odnawiać się duchem w waszym myśleniu" (Ef 4, 22-23).

Niech modlitwy rocznicowe związane z dniem 1 sierpnia i cały miesiąc sierpień staną się zachętą do kontroli naszego życia pod względem moralnym. Szacunkiem obejmijmy pamiątki Powstania Warszawskiego: powstające właśnie muzeum, pomniki, groby, miejsca kaźni i egzekucji. Na zakończenie przytoczę ewangeliczną myśl młodego, ale jakże dojrzałego poety, który zginął w pierwszych dniach powstania, na placu Teatralnym: "Bo przecież trzeba znów miłować./ Oczy - granaty pełne śmierci,/ a tu by trzeba w ludzi spojrzeć/ i tak, by Boga dojrzeć w piersi" (K. K. Baczyński, "Gdy broń dymiącą z dłoni wyjmę...").

A tu trzeba znów miłować...

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący Ojciec i Syn, i Duch Święty.

Józef Kardynał Glemp










All the contents on this site are copyrighted ©.