72-letni chiński protestant został dotkliwie pobity w więzieniu przez strażników za
to, że nawrócił 50 współwięźniów. Złamano mu obie nogi. Miało to miejsce 6 lutego,
ale dopiero obecnie wiadomość dotarła na Zachód i została ujawniona w USA przez organizację
pomocy China Aid Association.
Chen Jingmao należy do protestanckiego Kościoła
Południowych Chin, uznawanego przez władze za organizację nielegalną. Został aresztowany
trzy lata temu. W roku 2002 skazano go na czteroletnie więzienie. W wyroku zarzucono
mu czynne werbowanie wyznawców dla kultu niezgodnego z obowiązującym w Chinach prawem.
Został też oskarżony o wielokrotne organizowanie tajnych, nielegalnych zebrań religijnych
oraz o rozpowszechnianie materiałów propagandowych tego kultu. Za szczególną winę
poczytano fakt, że Chen posłał swego wnuka na kurs dla katechetów. Już poprzednio
był on dwukrotnie aresztowany za działalność religijną.
Pod podobnymi zarzutami
skazano na kary od trzech do ośmiu lat więzienia dziewięciu innych przywódców Kościoła
Południowych Chin. Należy do niego około 50 tys. wiernych. Od roku 2001 więziony jest
założyciel tej wspólnoty kościelnej, Gong Shengliang. Aresztowany z grupą 16 wiernych,
został on najpierw skazany na śmierć za szerzenie nielegalnego kultu. W następstwie
międzynarodowych protestów – między innymi prezydenta USA George’a Busha – karę zmieniono
na dożywotnie więzienie. Zmieniono wówczas motywację wyroku, zarzucając Gongowi, jakoby
gwałcił dziewczęta należące do założonego przez niego Kościoła. Oskarżenie to oparto
na zeznaniach wymuszonych na rzekomych ofiarach torturami. W ubiegłym roku torturowano
w więzieniu również samego Gonga. Obłożnie chory przez wiele tygodni, był wówczas
bliski śmierci.