Kilkadziesiąt tysięcy osób uczestniczyło wczoraj w Waszyngtonie w „Marszu dla Życia”.
Jest on organizowany co roku jako protest wobec wprowadzonej 31 lat temu w USA legalizacji
aborcji. Znaczną część uczestników tego wydarzenia stanowiła młodzież. Marsz poprzedziło
czuwanie modlitewne w narodowym sanktuarium Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi
Panny. Jak podkreślił kardynał Edward Egan liczny udział w tegorocznych obchodach
świadczy o narastającym w Stanach Zjednoczonych sprzeciwie wobec aborcji. Natomiast
kardynał William Keeler zaapelował o odważne głoszenie ewangelii życia.
Ze
specjalnym orędziem zwrócił się do uczestników „Marszu dla Życia” prezydent George
Bush. Podkreślił w nim, że obowiązkiem władz jest bronienie niewinnych, najsłabszych
członków społeczeństwa. Wyraził też wdzięczność swym rodakom za coraz większe zaangażowanie
w budowę w Ameryce „Kultury Życia”.
Cathy Cleaver Ruse z Sekretariatu Działań
w obronie Życia episkopatu USA podkreśliła, że skutkiem legalizacji jest rutynowe
podejście do tego procederu. Dramatycznym tego wyrazem jest fakt, że co trzecie dziecko
poczęte jest w Stanach Zjednoczonych zabijane w łonie matki. „Legalizacja aborcji
była eksperymentem społecznym na życiu zarówno kobiet jaki i dzieci. Jednak obecnie
coraz więcej osób jest przekonanych, że wszystkie dzieci zasługują na to, aby żyć,
a kobiety na lepsze rozwiązanie problemów niż zabijanie swych dzieci” – stwierdziła
amerykańska działaczka w obronie życia.